Odcinek specjalny: Gość „Idealny” – czyli hotelowy survival lajkonikowy według M.C.

Dzień dobry, Kraków!

Dziś wyjątkowy odcinek z serii „Z życia MedHotelu”, czyli historie, które pisze samo życie – tym razem z lekkim uśmiechem (żeby nie płakać). W roli głównej: nasza bohaterka, turystka z temperamentem, tabletem, 4G, Bookingiem w jednym oknie i… niegasnącym entuzjazmem do pisania wiadomości. Nazwijmy ją roboczo M.C. – z dużym naciskiem na Mistrzynię Czatów.

Lajkonik-MedHotel Kraków

Akt I – Wi-Fi, hasła i śniadanie – dramat w trzech wiadomościach

M.C. pojawia się w naszym hotelu z jedną ważną misją: potrzebuję Wi-Fi, bo muszę pracować. I już tutaj wkraczamy w akcję: pytanie o Wi-Fi, czy jest, czy nie ma, czy jest hasło, a jeśli tak – to dlaczego nie podane już w rezerwacji, wiadomości powitalnej, na stronie internetowej i – uwaga – na drzwiach pokoju.

Chwilę później: pytania o śniadanie. Czy jest za darmo, czy do pokoju, czy płatne. Czy w ogóle to jedzenie to się jakoś je, czy może dostarczane jest telepatycznie. Odpowiadamy z linkiem – ale po co link, skoro można zapytać jeszcze raz. Bo może tym razem śniadanie będzie za darmo.

Akt II – Mój pokój, nie mój pokój, czyli gra w musical pod tytułem „Chcę zostać, ale się nie da”

Po kilku godzinach M.C. odkrywa tajemnicę, którą Booking.com ukrywa przed całym światem: rezerwacja na jedną noc nie gwarantuje pozostania w tym samym pokoju, jeśli kolejna noc nie została od razu zarezerwowana. Szok i niedowierzanie. Bo przecież… „to przecież logiczne, że powinniśmy to przewidzieć”.

Zaczyna się zatem koncert wiadomości – raz to „czy mogę zostać?”, potem „czemu nie mogę zostać?”, a potem „dlaczego nowy gość wie, że dostanie mój pokój, skoro ja nie wiedziałam wcześniej, jaki ja mam?”. Całość przypomina operę operacyjną, gdzie librettem jest czat, a refrenem:
„Proszę odpowiedzieć jasno: czy mogę zostać w pokoju numer 10, tak czy nie?”

Akt III – Przez tłumaczenia do gwiazd

W pewnym momencie nasz zespół, działający na Booking.com, proponuje skorzystanie z… tłumacza. W końcu, narzędzie stworzone specjalnie po to, by ułatwić komunikację. Ale nie – to gruba obraza majestatu. Przecież każdy pracownik hotelu powinien mówić płynnie po angielsku, francusku, portugalsku, a najlepiej też w języku emocjonalnym.

I tu słyszymy w myślach dramatyczny cytat:

„Czy turyści muszą znać polski, żeby się dogadać w Polsce?!”

Nie, droga M.C., nie muszą. Ale może czasem… warto kliknąć „tłumacz wiadomość”?

Akt IV – Zamki, kody i finał z dramatem

Wielki finał to oczywiście… drzwi, które nie chcą się otworzyć. Kto by pomyślał, że kod trzeba wpisać dokładnie? Że „#” to nie ozdobnik, tylko część kodu? Że jeśli zmieniamy pokój, to czasem zmienia się też… kod?

Rozpoczyna się więc scenariusz rodem z thrillera:

15:01 – „Nie działa kod”
15:04 – „Pokój też zamknięty”
15:07 – „Mam rezerwację, nie mogę wejść”
15:10 – „Czy mam dzwonić na policję?”
15:16 – „To jaki jest kod?”
15:44 – „Nowy kod to: 1213# lub ENT”

Happy end? No prawie – bo przecież można jeszcze napisać:

„Dlaczego nie podaliście go wcześniej? Ten hotel to bałagan!”

Finał – Po co to wszystko?

Szanowni Goście, w MedHotelu naprawdę staramy się robić wszystko, by Wasz pobyt był udany – nawet gdy algorytmy rezerwacyjne robią psikusa, a komunikacja jest prowadzona równolegle na czacie, SMS, e-mailu, Booking.com i… telepatii.

Lubimy kontakt z naszymi Gośćmi – ale jeszcze bardziej lubimy jasną komunikację, wzajemny szacunek i odrobinę zaufania.

A na koniec – naszym turystycznym królowym czatu dedykujemy pamiątkowy cytat:

„Jeśli wszystko jest nie tak, ale jednak zostajemy, to może… nie jest tak źle?” 😉

Pozdrawiamy serdecznie, z uśmiechem i dystansem,
Zespół MedHotel